Archiwum wrzesień 2014


wrz 19 2014 Jak się spakować na wakacje
Komentarze: 0

Jestem raczej typem stacjonarnym. Po czterech latach spędzonych na studiowaniu na drugim końcu polski i setkach godzin w różnego rodzaju środkach komunikacji podróżowania miałam serdecznie dosyć, jednak w tym roku stanęłam przed okazją, którą żal było zignorować.

Otóż w wyniku kilku dziwnych zbiegów okoliczności od roku studiuję romanistykę, a o czym marzy każdy młody romanista? Proste, o wyjeździe do Francji. Nie chwalą się, marzenie to (bardziej cudzie, niż moje, bo patrz powyżej) udało mi się zrealizować. :D

Wyjazd oczywiście jest robotniczy, bo będę pracować jako „wądeżez”, czyli osoba zbierająca winogrona, ale nie zmienia to faktu, że sama możliwość bycia na południu Europy, i to za trochę ponad 300 złotych, jest ekscytująca! Jednak taki wyjazd wiązał się też z pewnymi niedogodnościami kwestii bagażowej, dlatego dla osób, które załapią się na podobną wycieczkę, mogę od razu napisać kilka porad na temat tego, jak się spakować.

Na sam początek torba – proponuję spakować się do walizki na kółkach, sama w sobie trochę waży, ale kiedy przyjdzie ją wam przeciągnąć po terenie kempingu, będziecie sami sobie gratulowali geniuszu. Na dno torby proponuję wrzucić kalosze i płaszcz przeciwdeszczowy (typu sztormiak). Jest wrzesień, więc są spore szanse, że będziecie pracować w deszczu, a uwierzcie mi, siedem czy osiem godzin w mokrych ciuchach może skończyć się dość nieciekawie. No i nie należy do przyjemności. 3) Będziecie też zwiedzać, więc dobrze byłoby zabrać ze sobą mapę albo coś z GPSem, może niekoniecznie nawigacje samochodowe, ale telefon już jak najbardziej. ;) Drogie panie, spróbujcie zminimalizować kosmetyczkę – proponuję kupić jeden żel do wszystkiego, najlepiej do higieny intymnej, albo taki 2w1 dla maluchów, oprócz tego jeden produkt nawilżający (pamiętajcie, że co do twarzy to nada się i do ciała, ja wzięłam masło shea), i artykuły podstawowe – pasta, szczoteczka itp. Dopytajcie się, czy macie szansę zrobić w ośrodku pranie, na moim kempingu taka przyjemność kosztuje jedno ojro. Przy obecnym kursie walut oznacza to, że możemy zminimalizować ilość ubrań do jednej, tygodniowej zmiany. Do autokaru weźcie podusię i śpiwór, może się to wydawać niepotrzebnym zbytkiem, ale ostatecznie naprawdę jest nieodzowne. No i na koniec kupcie jakieś najtańsze rozmówki, fajnie jest znać kilka podstawowych zwrotów!

 

I na koniec, życzcie mi powodzenia! Jutro pierwszy dzień. ;)

swiatsiekreci : :
wrz 18 2014 Dlaczego warto studiować w Łodzi
Komentarze: 0

Sztaudynger napisał kiedyś takie słowa: „Łódź, złe miasto”. Osobiście się z tym, jakby nie było wielkim, fraszkopisarzem nie do końca zgadzam. Spędziłam w Łodzi ponad cztery lata, w czasie których lat studiowałam oraz przez chwilę pracowałam, i muszę stwierdzić, że Łódź nie jest gorsza od innych miast. Ba! Niektóre miasta nawet pod pewnymi względami przewyższa! A oto moje argumenty „za Łodzią”.

 

1)      W Łodzi można znaleźć naprawdę tanie mieszkania! Nigdzie indziej nie mieszkałam ścisłym centrum za niecałe 600 zł we własnym pokoju (a znajomi twierdzili, że i tak przepłaciłam :P). Dodatkowo niektóre mieszkania Łódź oferuje nam całkowitym przypadkiem. Wspomniane lokum znalazł mój kolega w… Autobusie. Siedząca przed nim para staruszków usłyszała, jak zwierzał się sąsiadce z powodów swojej podróży do „Ziemi Obiecanej” i radośnie oznajmiła, że ich syn ma w centrum mieszkanie, które okazało się być idealne na nasze potrzeby.

2)      Dlatego drugi argument, który sam mi się nasuwa, jest taki – ludzie w Łodzi są mili. Przez te cztery lata nigdy nie spotkałam się z brakiem pomocy lub zrozumienia dla jakiegoś problemu, który akurat dopadł mnie na środku ulicy, a który najczęściej dotyczył zgubienia się. Dodatkowo bardzo często osoba zagadnięta o drogę odprowadzała mnie do właściwego punktu!

3)      Trzeci argument będzie niezwiązany z drugim, a brzmi następująco – w Łodzi jest cała masa terenów zielonych. Gdzie się nie obrócisz, tam park, do którego można pójść na randkę, pobiegać albo pobawić się na jednym z licznych placów zabaw. ;) Ta obecność parków działa kojąco na skołatany, studencki umysł i sprawia, że bez problemu można znieść dosyć przygnębiającą łódzką architekturę.

4)      Czwarty argument – Łódź ma najwspanialszą na świecie bibliotekę! Chodzi oczywiście o osławioną Bułę, w której, oprócz naukowych dzieł poruszających ważkie tematy, znajdziemy również lżejsze lektury (na przykład bogaty wybór fantastyki :D). Dodatkowo łódzka Buła była chyba pierwszą biblioteką, w której można było wygodnie siąść sobie z laptopem i w spokoju się pouczyć, a to jest nie do przecenienia, kiedy wynajmuje się mieszkanie razem ze studentem filmówki…

5)      No i the last but not the least – Łódź jest, wbrew pozorom, miastem bardzo kulturalnym. Będąc w Łodzi zaliczyłam operetkę w teatrze kukiełkowym, pokaz kina średnio niezależnego (Almodovar <3) w sławnej Cytrynie, a także kilka fajnych koncertów.

 

Moje argumenty można by mnożyć, ale to są te najważniejsze powody, dla których uważam, że Łódź jest całkiem fajnym miastem. A Wy znacie Łódź?

swiatsiekreci : :
wrz 17 2014 Urządzamy małą łazienkę
Komentarze: 0

Wydawałoby się, że urządzenie małego mieszkania to żaden problem. W końcu na takiej przestrzeni można upchnąć tak mało rzeczy, że ich wybór nie powinien sprawiać większego problemu. Oczywiście w ostateczności okazuje się, że teoria sobie, a praktyka sobie, oraz że to niesamowite, ile utensyliów powinno znaleźć się w domu cywilizowanego człowieka!

 

Naprawdę, dawniej spało się w kącie jaskini na skórach, na środku płonął sobie wesoło ogień, na którym się piekło to, co się złapało, a jak się znosiła biodrowa opaska, to się robiło nową. A teraz? Jakieś szafeczki, półeczki, lodóweczki, a i zmywareczka by się przydała, bo to takie przyjemne urządzenie, o pralce już nie wspominając.

A skoro już jesteśmy przy pralce, to na szczególną uwagę w czasie urządzania mieszkania zdecydowanie zasługuje łazienka. Chyba nie ma bardziej niewdzięcznego miejsca do aranżacji, niż konkretne pomieszczenie. Ilość  przedmiotów, które trzeba w nim zmieścić, przechodzi wszelkie ludzkie pojęcie! Ale spokojnie, byłam w tym strasznym miejscu (znaczy przy urządzaniu łazienki o powierzchni chustki do nosa) i śpieszę z pomocą. ;)

Zacznijmy może od problemu pralki. Ja ze swej strony uważam, że jest to urządzenie całkowicie nieodzowne współczesnemu człowiekowi, ale jego miejsce niekoniecznie jest w łazience. Pralka równie dobrze może stać w kuchni (o ile mamy tam wystarczająco dużo miejsca). Ale jeżeli kuchnia jest niewiele większa, niż łazienka, to najlepszym rozwiązaniem jest pralka ładowana od góry. Zaletą takiego cuda jest to, że jest na ogół dosyć wąskie, a przy tym równie pojemne, jak tradycyjne modele. Oprócz tego klapa otwiera się „do góry”, więc drzwiczki nie będą nam wchodziły w paradę z pozostałą wolną przestrzenią. No i takie pralki są z natury niedrogie. Co do marki, to polecam pralki LG, spełniają wszystkie moje higieniczne potrzeby,

Drugi ważny problem – wanna czy prysznic. Ja zawsze jestem po stronie prysznica, bo to i zużycie wody mniejsze, i miejsca zajmuje niewiele, a po ablucjach nie trzeba ścierać podłogi w całej łazience.  Ale jeżeli lubicie wylegiwać się w wannie, zawsze możecie spróbować kupić wannę narożną ze specjalną osłoną prysznicową, takie 2w1. Zajmie odrobinę więcej miejsca i będzie trochę droższe, ale zawsze jest to jakiś kompromis.

Po trzecie – wszystkie półki starajcie się wieszać na ścianach. Dzięki temu zaoszczędzimy mnóstwo miejsca na podłodze, na której przecież musi się jeszcze znaleźć umywalka i, ewentualnie, muszla klozetowa.

No i na koniec – proponuję zdecydować się na jasny kolor ścian. W ten sposób optycznie powiększycie pomieszczenie.

swiatsiekreci : :
wrz 16 2014 Mdłości w ciąży
Komentarze: 0

Niezależnie od tego, co twierdzą feministki, większość kobiet marzy o założeniu rodziny i posiadaniu dziecka, a najlepiej przynajmniej dwójki. Jednak równie dużo kobiet boi się o to, jak poradzą sobie w czasie ciąży. Najgorszą sławą cieszą się oczywiście poranne mdłości, które – jak twierdzi kalendarz ciąży -  mogą towarzyszyć przyszłej mamie przez pierwsze trzy miesiące. Jak sobie poradzić z tą nieprzyjemną, „ciążową” przypadłością?

Na początku dobra wiadomość – problem mdłości niekoniecznie musi dotyczyć akurat Ciebie! Według statystyk cierpi na nie około 40% kobiet, jakby się nad tym zastanowić, to wcale nie tak dużo, a szansa, że padniesz ich ofiarą, wynosi… 40% szans. ;) Warto też spytać kobiety z bliskiej rodziny, jak one przechodziły ciążę. Da Ci to przynajmniej mgliste pojęcie o tym, jak będziesz się czuła.

Załóżmy jednak, że mdłości Cię dopadły, a jeszcze przynajmniej przez chwilę musisz jakoś funkcjonować. Poniżej przedstawiam kilka porad, które mogą okazać się skuteczne.

1)      Nie zrywaj się z łóżka. Wybudzaj się powoli. Gwałtowne ruchy mogą niekorzystnie wpłynąć na Twój żołądek.

2)      Dbaj o to, żeby zaraz po przebudzeniu coś zjeść. Po całej nocy organizm jest osłabiony, a uczucie głodu może potęgować mdłości. Dlatego koło łóżka zawsze trzymaj jakąś drobną przekąskę, najlepiej sucharki.

3)      Pamiętaj o tym, żeby wietrzyć pomieszczenie, sama doskonale wiesz, jak bardzo źle człowiek czuje się w dusznym pokoju!

4)      Unikaj towarzystwa palaczy i przebywania w jednym pokoju z nimi. Intensywny zapach tytoniu może nie tylko wywołać odruch wymiotny, ale dym wpływa również niekorzystnie na Ciebie i maleństwo!

5)      Zawsze miej przy sobie coś do przekąszenia i nigdy nie dopuszczaj do pojawienia się ssania w żołądku (patrz punkt drugi ;)).

6)      Jeżeli lekarz pozwala, pij zioła wspomagające trawienie i łagodzące nudności, a także uspokajające – melisa, mięta lub rumianek powinny być w sam raz!

7)      Unikaj ciężkostrawnych i intensywnie pachnących potraw, po nich wizyta w toalecie jest praktycznie gwarantowana! Zamiast tego staraj się jeść kilka małych posiłków dziennie, w ten sposób będziesz również mogła zapanować nad wilczym apetytem i zachciankami.

8)      No i przede wszystkim unikaj stresujących sytuacji. Nerwowa atmosfera u każdego potrafi wywołać tak zwaną „gulę pod gardłem”, a co dopiero u kobiety, która znajduje się w stanie bardzo wymagającym i psychicznie, i fizycznie!

swiatsiekreci : :
wrz 15 2014 Wady i zalety pracy freelancera oraz krótka...
Komentarze: 0

Nie wiem, czy wspominałam, ale jestem freelancerem, czyli pracuję sobie zdalnie, w zaciszu własnego domostwa (ewentualnie siedząc obok basenu we francuskim mieście Arnay Le Duc <3). Ten tryb pracy ma wiele zalet – mogę bez problemu pogodzić zarabianie i studiowanie, mogę pracować wszędzie tam, gdzie jest Internet, mogę pracować o każdej porze dnia i nocy, a także wymuszam sama na sobie dyscyplinę – na przykład cały ostatni semestr wstawałam około 6 rano, żeby nie spędzać całej nocy przed laptopem i jeszcze przed szkołą popracować nad zleceniami.

Wady, oczywiście, też są. Po pierwsze – łatwo wpaść w tryb prokrastynacji (sprzyjają temu zwłaszcza wakacje), młody człowiek stwierdza, że przecież ma teraz tyyyyle czasu, że na pewno zdąży zrobić wszystko, co ma do zrobienia, w jeden dzień. Wiąże się to z zarywaniem nocy i marnowaniem pięknych, słonecznych dni. Po drugie – freelancer, żeby zarobić, musi się sporo orobić. Po trzecie, bez Internetu jesteśmy w czarnej d…ziurze (w związku z tym trzeba wszędzie wozić ze sobą laptopa). No i po czwarte – czasami otoczenie nie sprzyja poważnej, umysłowej pracy, dlatego warto zawsze mieć przy sobie słuchawki. Poza tym muzyka potrafi mieć dobroczynny wpływ na pracę!

To nie jest jakaś moja fanaberia, tylko prawda udowodniona naukowo. Utwory muzyczne utrzymane w odpowiednim tempie sześćdziesięciu uderzeń na sekundę obniżają ciśnienie krwi, pomagają się zrelaksować, a w efekcie wprowadzają nas w swego rodzaju trans, który wspomaga procesy poznawcze. Najlepiej słuchać muzyki barokowej, ale jeżeli ktoś nie przepada za muzyką klasyczną, to równie dobrze może spróbować ze swoim ulubionym, obcojęzycznym wykonawcom. Ważne, żeby muzyka była nienachalna i mało absorbująca. Niemożność skupienia się na tekście danego utworu zdecydowanie zwiększy naszą produktywność.

Oprócz muzyki, warto również zadbać o odpowiednie słuchawki. Z miejsca odradzam słuchawki douszne, po kilku godzinach spędzonych nad książką czy przy komputerze wasze bębenki będą w stanie agonalnym. Doskonale sprawdzą się słuchawki nauszne, najlepiej takie z pałąkiem. Dobrze dobrany model zapewni nam kilka godzin spokojnej pracy, a po zdjęciu ich nie będziemy musieli spędzić reszty dnia, skarżąc się na ból głowy.

 

Ja ten sposób pracy bardzo sobie chwalę. Dzięki temu mogę w miarę komfortowo pracować nawet w knajpie. To jak, spróbujecie? ;)

swiatsiekreci : :